Termin „zderzenia” na ogół przywołuje skojarzenia z karambolem, kolizją wypadkiem, konfliktem i ma zdecydowanie wydźwięk negatywny. Jako artyści chcemy zaprezentować prace, gdzie zderzenia przywdziewają „pozytywne kolory”, nie będą kąsać ani boleć. Będą raczej rodzajem kontaktu, styczności, zetknięcia się, spotkania, konfrontacji, sprzeczności, inności w strefie artystycznej.
Zderzenia, jakiekolwiek by one nie były, są to procesy dynamiczne, które dzieją się wszędzie i zawsze np. w świecie przyrody, często bez udziału naszej woli, są zalążkiem czegoś innego, nowego. Świat galaktyk, cywilizacji, kultur, idei, świat rzeczywisty i świat wyobraźni to przeogromna i nie dająca się zmierzyć różnorodność tego zjawiska, zachodząca bezustannie zarówno w nas, jak i poza nami.
Nikomu nie trzeba udowadniać, że sztuka to imponujące instrumentarium, dzięki któremu, artyści wszelkiego pokroju, za pomocą właściwych sobie środków, tkają najpierw głęboko w sobie najsubtelniejsze melodie, zaskakujące obrazy, ujmujące poematy, zadziwiające budowle etc. Zanim jednak dzieło ujrzy światło dzienne wydaje się, iż całym światem wewnętrznym artysty potrząsa świat zderzeń zewnętrznych: fizycznych, metafizycznych, społecznych, religijnych, ekonomicznych, politycznych itp. albo z goła całkiem drobny, niepozorny szczegół.
Jestem przekonana, iż życzeniem każdego artysty jest, aby każdy człowiek miłujący sztukę i taki, którego sztuka nie fascynuje zobaczył w dziele choćby jeden szczegół. Taki, co jemu i tylko jemu samemu jest znany, podobny lub całkiem nieznany, ale mogący poruszyć jakiś delikatny nerw albo, jak pisał Franz Kafka „…być siekierą na zamarznięte morze w naszym wnętrzu”.
Ewa J. Partyka sekretarz Wielkopolskiego Związku Artystów Plastyków.