Struny promieni słońca

Bez radości nie może w nas prawdziwie dojrzewać wieczne piękno.
Friedrich Hólderlin                                                                                   

Sztuki piękne mają za cel wywołanie przez dzieło, które tworzą, radości i rozkoszy inteligencji za pośrednictwem intuicji zmysłów (celem malarstwa – mówił Poussin – jest rozkosz, delectation). Sztuka podporządkowana pięknu, nie zatrzymuje się na formach, barwach, dźwiękach, na słowach jako słowach i na słowach jako rzeczach, lecz ujmuje je jako znaki. Im bardziej przedmiot sztuki będzie obciążony znaczeniem, tym bogatsza będzie możliwość radości i piękna. Piękno obrazu lub rzeźby jest w ten sposób bez porównania obfitsze niż np. piękno dywanu czy szkła weneckiego.

Święty Tomasz, który posiadał tyle prostoty, co i mądrości, określał piękno, jako coś, czego poznanie podoba się przy patrzeniu, id guod visum placet. Te słowa wyrażają zarazem i wizję, czyli poznanie intuicyjne i radość. Wydawać się jednak mogłoby, że rzeczywistość przekracza niejako możliwości sztuki, każe, bowiem dobierać najprostszych środków, wyrzekać się jakiegokolwiek komentarza. Mimo wszystko prezentowana ta tutaj (na tej wystawie) sztuka odkrywa przed nami całe wielkie obszary zjawisk, które często dzięki niej stają się interesujące, atrakcyjne i estetycznie cenne. Znany jest paradoks O. Wilde’a, że „natura naśladuje sztukę”. Ch. Lalo powiada, że natura ma wartość estetyczną jedynie wtedy, gdy widziana jest przez pryzmat sztuki. Hafstadter analizując rozszczepienie natury (tego, co widzimy, dostrzegamy) w naszym spojrzeniu zauważa, że „piękno polega na tym, iż przechwytujemy z przedmiotu jego potęgę, siłę, żywiołowość, a zarazem miarę, czyli konsekwencję budowy danego układu”.

W tej skomplikowanej maestrii przetworzonej rzeczywistości, bajkowej, tej ze snu i marzeń, ukazanej w załamanym i odbitym świetle, dostrzega się wewnętrzne pokrewieństwo między doktrynami wyobraźni twórczej i autonomii wyobraźni, a mitem alienacji artystów. Sztuka organizuje przypadkowość doświadczenia w spójne wzorce, które nieraz też są przypadkowe.

Artyści dowodzą, że poprzez oryginalność mogą osiągnąć zgodność ze swoimi rzeczywistymi myślami, które są jednak zmienne. John Barth zauważa, że „czas i historia są pozornie rzeczywiste”. W sztuce istotna wydaje się oryginalność ukazywanego piękna i zarazem odkrywanego wnętrza artysty. Sztuka transponuje ukryte życie na wartość publiczną. Moglibyśmy zastanawiać się nad różnymi teoriami przeżywania estetycznego, (bo nie ma ogólnej teorii piękna, nie ma nauki o pięknie) np. nad sui generis (przeżyciem swoistym), nad teorią hedonistyczną, nad teoriami kognitywnymi, nad teorią iluzjonizmu, nad teoriami irrealistycznymi, nad teorią aktywnej natury przeżyć estetycznych, nad teorią kontemplacji, bezinteresowności, upojenia, ale nie o to nam chodzi.

Analizując dane dzieło, doświadczając przeżyć estetycznych, wpatrując się w nie i określając je (nazywając) pięknym, jesteśmy usatysfakcjonowani i jednocześnie radośniejsi, (co jedno z drugiego wynika). Nie obchodzą nas wtedy różne rozpatrywane teorie estetyki tylko ważne jest jak dane dzieło oddziałuje na nas. Czy się podoba czy też nie. Uparte powroty do już stosowanych technik malowania (ukazywania tego, co się dzieje we wnętrzu artysty) oddają to, co rozgrywa się w wyobraźni i pamięci twórczej.

Empiryczny charakter malarskiego doświadczenia pojmowanego, jako „wrażenie” jest rozwinięciem zasady doznania bezpośredniego, określającej swoiste „tu i teraz” niektórej sztuki (ukazującej subiektywne, przelotne odczucie, wrażenie artysty). Artyści lekko odsunęli się od naśladowania i interpretowania i zaczęli wyrażać (malować, ukazywać) nieraz demonstrować swoje stany duchowe w sposób nieskrępowany, niepodporządkowany żadnej normatywnej estetyce, a jedynie wewnętrznej intuicji. Kontemplacja artystycznej realności i konkretności wyrywa z konwencji i schematów myślenia, patrzenia, poznawania, nazywania i prowadzi do świata tajemniczego, nienazwanego, wymyślonego. Artyści zanurzają się w tym co nierealne, nie rzeczywiste, nie prawdziwe albo widziane inaczej, w świat fikcji, ekspresyjnych, ulotnych wrażeń, świat bez świata. Czy można ten świat nazwać, opisać? Pozostaje też kwestia artystycznego smaku. Są wspomnienia, marzenia i ucieczka od nicości. Kontakt z pięknem, ze sztuką, także swoją czy zmyje obce, niechciane przeżycia, wspomnienie bólu, cierpienia i śmierci? Tym bardziej, że artysta odgradza się od ustalonych wartości, od wskazania konsekwencji wyborów i zaniechań. Są i tacy twórcy, co dokonują reinterpretacji wątków mitologicznych, antycznych, filozoficznych, literackich, artystycznych, tak by zyskały aktualność współcześnie. Bywają też i Ci, co cenią sobie ekspresję (też tajemniczość) maski, roli. Przy tym posługują się „kolorystyczną” (także sytuacyjną) ironią, która czyni ich obrazy „wielowarstwowymi”, niedającymi się dokładnie określić, mogące jednak oddziaływać, mieć znaczenie. Imponderabilia pozostały jednak nienaruszone i zaufanie do nich przetrwało mimo doświadczeń negatywnych. Prace, które są okazją do dantejskiej wędrówki (krytyczną wizją współczesności) apelują jednak do aktywności poznawczej widza. Świat obrazów artystów, którzy wciągnęli się w tytularny temat obecnej wystawy przypomina raczej rzeczywistość marzenia sennego, w którym materializują się wizje, marzenia i możliwe są najbardziej niezwykłe skojarzenia. Jawa i sen przenikają się i koegzystują.

Zauważana, obserwowana rzeczywistość traci swoją substancjalność, charakter trwały, niezmienny, podlega nieoczekiwanym przemianom, przybiera różne kształty, wykracza poza granice konkretnych przedmiotów. Nie sposób często opowiedzieć, „o czym są” przedstawiane (prezentowane) prace, co stanowi o ich pięknie. Na pewno są pretekstem do twórczej erupcji wyobraźni przekształcającej motywy, wątki, przypadkowe zdarzenia w całość innego rzędu, w świat dostępny tylko artyście. Warto mieć „kontakt” z tymi pracami (obrazami) z tym pięknem, które jest kondensacją energii, materializacją tej energii, którą twórcy tych dzieł zużyli w akcie tworzenia.

Twórcy mieli swój cel i go osiągnęli. Cel,  ich nie jest kwestią przypadku, lecz wyboru. To nie jest coś, na co należy oczekiwać, to jest coś, co się osiąga.

 

Leszek Lesiczka krytyk sztuki, redaktor „Fotozeszytów”