Gina Malinowski recenzja

Obfitość- to jedno słowo, które przychodzi na myśl w pierwszym kontakcie z malarstwem Giny Malinowski. Gina Malinowski – kobieta zaangażowana w pracę z artystami i dla artystów, prezeska Stowarzyszenia „Stacja Kultura”, kuratorka wystaw, inspiratorka wydarzeń kulturalnych o charakterze międzynarodowym, obejmujących nie tylko Pomorze Zachodnie, ale i całą Polskę, tym razem zaprasza nas do poznania jeszcze jednego jej talentu- do poznania jej samej, jako artystki. Podczas najnowszej wystawy Giny Malinowski „C’est moi” w galerii ZPAP Kierat w Szczecinie będziemy mogli nasycić się bogatymi smakami emocji, które eksponuje na swoich płótnach. Na wystawie prezentuje dwa cykle malarskie złudnie ze sobą niezwiązane a jednak kompatybilne ze sobą i uzupełniające się nawzajem. Pierwszy z cykli – „Kwiaty”, prezentuje malarstwo rzekomo florystyczne. Obrazy przedstawiają wnikliwe portrety kwiatów w skali makro. Ogromne, tylko na pierwszy rzut oka realistyczne kwiaty rozpychają, rozsadzają ramy płótna. Buchają swoją obfitością, swoim bogactwem kształtu. Płatki kwiatów przywodzą na myśl falujące i tańczące draperie splecione ze sobą w jakimś namiętnym uścisku. To pozornie realistyczna reprezentacja kwiatów. Pozornie – ponieważ nie jesteśmy już tylko świadkami werystycznego odzwierciedlenia rzeczywistości, ale ekspresji formy abstrahującej pierwotny obiekt do jego metaforycznego odrealnienia. Gargantuiczne kwiaty, tak wnikliwie przez artystkę analizowane, są tylko pretekstem do pokazania głęboko namiętnych emocji. Swoim kształtem przypominają strojne barokowe suknie lub teatralne draperie. Tu nie ma kompromisu. Tu jest pełnia. Motywy florystyczne są przedstawione przez artystkę w sposób niezwykle sensualny, niemal organiczny. Czasami przypominają erotyzujące formy waginalne. A czasami rozpływają się w niefiguratywnych falbanach kompozycji. To kwintesencja kobiecości-silnej, mocnej, ekspresyjnej, świadomej. Wystawna, ornamentalna bryła podkreślona jest równie bezkompromisowym kolorem- zdecydowanym, nasyconym, zmiennym, tak jak płynne formy ogromnych kwiatów. Artystka pokazuje w tym cyklu nie tyle co kwiaty, co falującą i wibrującą energię kobiecą. Uzupełnieniem pierwszego cyklu jest kolejny: „Dziewczyna z tamtych lat”. Koherentny w kolorze i w energii, jest jednak wglądem w inny aspekt kobiecości. Inspiracją dla tego cyklu stanowi zbiór zdjęć samej autorki z lat młodości. Ale nie są to jedynie autoportrety artystki. Postać pięknej dziewczyny wystylizowanej na lata siedemdziesiąte poddana jest podobnym działaniom formalnym jak wcześniej kwiaty. Portrety rozmywają się w abstrakcyjną materię malarską, jakby wspomnienie tamtej dziewczyny dematerializowało się w pamięci. Autorka łączy przeszłość z bardzo modernistyczną formą. Kolory są posteryzujące, neonowe, fluoroscencyjne. Na płaszczyźnie obrazów dochodzi do nieustannej konfrontacji przeszłości i jej współczesnej konstatacji. Ta autorefleksja malarki dotycząca tego okresu swoim życiu, gdy jak mówi, była piękna i szczęśliwa, staje się sentymentalną i emocjonalną podróżą do tych chwil, które ją ukształtowały. Ale w tych portretach przeszłości można pochwycić również bardziej uniwersalne prezentacje procesu wypaczania pamięci i jej idealizacji, koloryzowania. Z nostalgią pławimy się we wspomnieniu młodości, w potencjale nadziei i energii możliwości. Malarstwo Giny Malinowski to malarstwo emocjonalne- bogate, obfite w zmysłowe doznania, niemal palpacyjne. Autorka kokietuje nas zarówno tym bogactwem doświadczeń, jak i również samym tytułem wystawy. Buduarowe i teatralne „C’est moi” jest otwarciem do doznań z pogranicza wszystkich zmysłów. Twórczość Giny Malinowski to flirt z kobietą silną, energetyczną, świadomą, o ogromnym potencjale działania i radości życia.