Wybierając się w tę podróż nie musimy rezerwować biletów, pakować bagaży, martwić się o domowe zwierzęta i rośliny, bowiem chodzi tu o podróż symboliczną, w którą możemy zabrać cały świat, a może i więcej. Czasem wystarczy oczy zamknąć, choćby na chwilę, by polecieć jak ptaki z wiatrem na południe lub na północ, ot tam gdzie instynkt popchnie, albo marzenie poniesie. Czy Wam to się zdarza? Mnie tak, wtedy poruszonej pamięci pozwalam potykać się o gałęzie rodzinnego drzewa, gdzie babcia wciąż pachnie pieczonym chlebem, dziadek tanimi papierosami. Mama zagniata ciasto na najlepszy na świecie domowy makaron, a tata wypełnia ten świat kojącą muzyką. Wszystkie zapachy i smaki zmieszane z dźwiękami ulatującymi spod smyczka odciskam w sobie, aż wzruszenie intensywne i głębokie przeszyje ciało i duszę. Jestem przekonana, że każdy człowiek, a na pewno każdy artysta kolekcjonuje w sobie przeróżne wzruszenia po to, by umysł mógł formatować ogrom emocji na papierze, na płótnach, w muzyce, w obiektywie, drewnie, kamieniu, metalach etc. Można by rzec, w każdych ludzkich dziełach, zwłaszcza w sztuce, która wzruszeniom dnia codziennego sprzyja.
W tym sensie sztuka, jako dzieło człowieka, jest zawsze czymś ponadczasowym bowiem rejestruje ludzką przeszłość, dotyka teraźniejszości i wybiega nierzadko daleko w przyszłość. Doświadczenia wielu z nas przekonują, iż najpiękniejsze procesy twórcze nie pojawiają się na wytyczonych szlakach, w oczekiwanych obszarach, lecz najczęściej tam, dokąd nie prowadzi żadna droga, żadna wskazówka, ani żaden znak. Gwarantuję własnym życiowym doświadczeniem, iż to najtrudniejszy, ale jednocześnie najpiękniejszy szlak, ponieważ pozostawia indywidualny, niepowtarzalny na takim szlaku ślad. I chociaż istnieją charaktery, które mają upodobanie w niszczeniu na wiele sposobów na przykład natury, albo nawet drugiego człowieka, to jednak śladu odciśniętego w dziele zniszczyć nie można. W takim znaczeniu człowiek – twórca w swoim dziele będzie istniał zawsze. Zdaję sobie sprawę, iż nie odkrywam w tym momencie nowej myśli, ale zapewnić mogę, iż kolejna odsłona Robinsonady, to jakby ogród różnorodnych, niepowtarzalnych, artystycznych śladów. Ogród, którego piękno odkryje tylko ten, kto piękno najpierw znajdzie w swoim wnętrzu.
W imieniu artystów, organizatorów i gospodarzy zachęcam wszystkich nie tylko do zapuszczenia się w owe ogrody, ale nawet do całkowitego w nich zagubienia się.
Ewa J. Partyka sekretarz Wielkopolskiego Związku Artystów Plastyków