Poetyckie milczenie

Ukazana nam współczesna (obecna) sztuka prezentowanych na tej wystawie artystów, jakoś nie może (czy nie chce) chwytać rzeczywistości, wszystko jedno czy tej impresjonistycznej, utożsamianej z wrażeniami wzrokowymi, czy jakiejkolwiek innej; sztuka ta jest prostą (choć tajemniczą) jednością formalną, opiera się na różnych konwencjach, przenosi rzeczywistość na język tych konwencji, które zwie się stylem. Spróbujmy więc ująć rzeczywistość w konwencji, czyli stylu współczesności, w tej wystawie. Przyjrzyjmy się prezentowanym pracom. Na plan pierwszy wysuwają się obrazy poetycko-malarskie, gdzie fantazjom kolorystycznym nadano sens ponad realny, wizjonerski, podnoszący rzeczywistość do olśniewającej apoteozy.

Twórcy potrafią przekazać swoje zaufanie do czasu, aprobatę nieustannej zmienności, tutaj właśnie szukają miary trwałości humanistycznego świata. Antoine de Saint Exupery pisał, że mowa jest źródłem nieporozumień. Jeśli już otwieramy usta, to słowa nasze winny być cenniejsze od milczenia.

Pewien mędrzec przychodził często nad wielką rzekę i godzinami medytował. Zapytano: dlaczego to robi. Mędrzec, nie odrywając oczu od płynącej wody, odpowiedział z namaszczeniem: wodę można porównać do bardzo, bardzo dobrego człowieka. Gdziekolwiek woda przychodzi jest szczodra i wspaniałomyślna. Wszędzie gdzie się zjawia niesie życie. Tacy właśnie są prezentowani na tej wystawie artyści i takie są ich prace. Hans Christian Andersen napisał, że historia życia każdego jednego człowieka jest bajką spisaną przez Bożą rękę. Dzieła twórców może nie ukazują bajkowych scen, ale same w sobie stają się baśniowym przekazem. Leonardo da Vinci mawiał: „Im większy człowiek, tym głębsza jego miłość”. W pracach tych naszych artystów właśnie tego szukamy (miłości).

Khalil Gibran pisał, że: „Żyjemy tylko po to, aby odkryć piękno. Wszystko inne jest jedynie sztuką oczekiwania”. Odkrywamy więc piękno w pracach naszych artystów i nie możemy się zawieźć. Przypominają o magii zdolnej odmieniać rzeczywistość, ale jest to magia na niby z poetyckim urokiem. Dostrzegamy następstwa transformacji rzeczywistości, dzięki której zwykłe rzeczy stają się metaforycznymi rekwizytami, a ludzkie postaci przypominają zagadkowe zjawy. Przedstawione zwykłe, a jednak niezwykle rzeczy dowodzą bogactwu wyobraźni autorów, ustawicznie poszukujących nowych środków dla wyrażenia tego co irracjonalne.

Obrazy wydają się zwyczajne, (ale takie nie są) gdyby nie pewne szczegóły, które wprowadzają duchowy niepokój w fizyczną nieruchomość przedstawionych scen. Ezoteryczne prace, które z rzadka spotykaną intensywnością ewokują pełną utajonej egzaltacji i jawnej nostalgii za nieznanym i nieuchronnym, atmosferę wtajemniczenia w prawdy mistyczne ukryte przed oczyma profanów w nieznaczących znakach docierają do odbiorcy korytarzami poznawania tego co nieznane i bliżej nie określone. Artyści za pośrednictwem swej sztuki wprowadzają nas w labirynt przestrzeni nie tylko poetyckiej ale też psychologicznej. Niezwykłości, oryginalności, wielkości i sile wizji, jakie za pomocą rozmaitych sposobów utrwalone zostały w pracach, dorównuje ich czysto malarska uroda. Albowiem inwencji w zakresie poszczególnych prac i bogactwu uzyskiwanych form wyobrażeniowych towarzyszy wyrafinowany, subtelny smak i zmysł koloru i kształtu. Są obiekty w pracach spotkane zapewne w marzeniu, które do istnienia powołało pragnienie. Delektujemy się pięknem formy dzieła, wnikamy w głębie symbolicznych treści i doświadczamy satysfakcji estetycznej jakby dotknęła nas miłość. Można zauważyć, że część artystów zmienia środki wyrazu nieraz ponad artystyczną tożsamość. Jedna z maksym Francisa Picabia głosiła, że „jedynym sposobem na to, aby przodować, jest biec szybciej od innych”. Ta maksyma jednak w dużej części nie dotyczy opisywanych tutaj artystów. Ci twórcy, których dzieła ocierają się o abstrakcję, zawierają jednocześnie wystarczającą dawkę aluzji do tego, co widzialne i wyobrażalne, aby mogły stać się bodźcem wyzwalającym wielki łańcuch swobodnych asocjacji. Obrazy te odsyłają do wewnętrznego świata człowieka. Takiego świata złożonego, skomplikowanego, udziwnionego, obfitującego w zjawiska ulotne, często nieuchwytne w swym przebiegu i trudne do wyrażenia.

Wydaje się czasem, że obrazy te zawierają jakieś przesłanie, jaką treść tajemniczą. Pojawia się dyskretnie także pragnienie dokonania syntezy dwóch porządków: racjonalnego i irracjonalnego. Odsłaniane są bogate pokłady, szczególnie w sferze myśli i pragnień. „Na miłość trzeba sobie zasłużyć” – powiedział Andre Breton – nie znosi ona kompromisu i łatwizny. W tych pracach jest cząstka samych artystów, ich miłość do tych spraw, zjawisk, osób (do materii i ducha), które ukazali w swój jedyny niepowtarzalny sposób. Ujawniana jest pewna uległość wobec nieskrępowanej wyobraźni, wobec swobodnych pragnień, namiętności, ulotnych myśli, dostrzeganej przyrody i filozoficznych zawiłości; jednym słowem pełna ekspresja najgłębszych pokładów podświadomości i niczym niedająca się zachwiać wiara w realne istnienie kreowanego świata. Wszystkie te prace (poniekąd) swą siłę ewokacyjną zawdzięczają w równej mierze magicznemu działaniu utajonej w nich tajemnicy i niemniej magicznej mocy artystycznego, malarskiego, rzeźbiarskiego, fotograficznego kunsztu. Pierre Bonnard pisze, że „obraz jest małym światem, który musi sam sobie wystarczyć”. Zawarte na wystawie światy artystów przenoszą nas do nieznanych krain, które jednak przyciągają nas swoją tajemnicą.

Leszek Lesiczka krytyk sztuki, redaktor „Fotozeszytów”.