Wrażenia i refleksje

Sztuka jaką uprawiamy prawdopodobnie kocha ciszę. Nawet jeśli powstawaniu naszych prac niekiedy towarzyszy muzyka lub dźwięki natury, tworzymy naprawdę dopiero wtedy, gdy najintensywniej pogrążamy się w melodii ciszy. To piękna melodia, ponieważ to ona zabiera nas tam, gdzie nic się nie kończy, a wszystko zaczyna. To wtedy z przyjemnością nawlekamy nuty wyobraźni na płaszczyzny papieru, płócien, drewna, gliny, kamienia itp. albo też chwytamy je w obiektyw aparatów fotograficznych. Tak oto wyobraźnia przybiera przeróżne linie, realne formy, kształty, światło, barwy, kompozycje, faktury itp. Ale to tylko rzemiosło artystyczne i doprawdy trudno go powiązać z określonym nurtem, szkołą czy współczesnym trendem w sztuce, bowiem najważniejszym zawsze staje się ostateczny wyraz każdego dzieła, czyli to, co pobudza w odbiorcy żywą myśl, potrzebną refleksję, to co pomaga mu w dziele artysty odnaleźć jakąś cząstkę samego siebie. Ujmując inaczej poprzez swoje prace pragniemy zagadnąć odbiorcę, inspirować dialog wewnętrzny i w ten sposób świadomie bardziej lub mniej przezwyciężyć napięcie miedzy twórczym przekazem dzieła i konsekwencją jego odbioru. Nie wydaje się, aby była to sprawa łatwa, lekka. Każdy dialog wymaga przecież wysiłku na poziomie porozumienia, które zdecydowanie odrzuca ślepotę bycia tylko ja, a raczej ustępuje widzeniu siebie wśród innych. Sztuka zatem podąża tam, gdzie jest ktoś gotowy dać sobie czas na dialog, na zapatrzenie się dalej poza siebie. Gotowy rozbudzić w sobie apetyt na sztukę, apetyt na refleksję, apetyt na ciszę, której czasami potrzebujemy wszyscy, której i cały świat potrzebuje czasami. Potrzebę taką dostrzegano zapewne od początku pojawienia się człowieka na ziemi. Doceniali ją wielcy myśliciele każdej epoki i z pewnością wielu z nich dawało artystom inspiracje do podejmowania trudnych tematów w sztuce np. definiowaną jako zjawisko akustyczne – ciszę Arystoteles określa jako gładkość i bezwietrzność morza, czyż nie jest to piękna inwokacja dla sensorycznej prowokacji tworzenia czegoś jeszcze piękniejszego, czegoś innego, czegoś osobliwego, czegoś co pozwala zrozumieć samego siebie, drugiego człowieka i inne istoty żyjące na ziemi.
Przysłowie chińskie mówi, iż jeden obraz wart jest więcej, niż tysiąc słów. Pycha artysty chętnie przyklasnęłaby temu stwierdzeniu, uczciwość jednak powie, iż czasem jedno słowo warte jest więcej niż tysiąc obrazów. Rzecz nie w tym by licytować wartości względne, niedające się zmierzyć, lecz w tym, aby być odpowiedzialnym za to, co mówimy i za to, co tworzymy. Chyląc się ku odpowiedzialności za swoje prace zapraszamy do obejrzenia wystawy w przekonaniu rozbudzenia zarówno apetytu na refleksję, jak i apetytu na spotkanie ze sztuką.

Ewa J. Partyka sekretarz Wielkopolskiego Związku Artystów Plastyków

Oficjalna strona